Filip Nawara

Potrzebujemy badań

2 lutego 2013  

„Serwis Informacyjny NARKOMANIA”: Jest pan dyrektorem Sekcji Naukowej Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA). Jaka jest rola Sekcji, a jaka Komitetu Naukowego?

Paul Griffiths: Sekcja Naukowa jest częścią wewnętrznej struktury EMCDDA, natomiast Komitet Naukowy to odrębna, zewnętrzna jednostka Centrum. W skład Komitetu wchodzi 16 zasłużonych, niezależnych naukowców, dobieranych pod kątem dokonań w dziedzinach najbliżej powiązanych z problematyką narkotyków i uzależnień. Komitet działa jako rzecznik i koordynator naukowej spójności Centrum oraz dostarcza opinii formalnych odnośnie do wszelkich działań badawczych EMCDDA. Może występować również jako organ doradczy dyrektora w kwestiach naukowych.

Z kolei Sekcja Naukowa to nazwa nowej struktury EMCDDA, odpowiedzialnej za prace naukowe, w której zlokalizowane są teraz cztery jednostki badawcze, a powołanej w celu poprawy wydajności i spójności prac, które wymagają często współdziałania kilku zespołów (cross-unit).

Komitet naukowy w Opinii formalnej dotyczącej programu EMCDDA z 2010 r. wskazał na potrzebę „naukowo ścisłych i niezależnych analiz” danych dotyczących podaży narkotyków. Czy takie sformułowanie sugeruje niebezpieczeństwo nadużywania danych?

Nie, wynika ono z faktu, że źródła danych dotyczących podaży nie zostały rozwinięte w tak samo systematyczny sposób, jak w dziedzinie popytu. Zatem dotyczy raczej względnych zaniedbań w zakresie badań, niż nadużywania danych.

Czy podjęto jakieś dodatkowe działania?

W październiku 2010 r. odbyła się pierwsza europejska konferencja dotycząca rozpoznania wskaźników podaży, na której powołano m.in. trzy techniczne grupy robocze. EMCDDA ściśle współpracuje z Komisją Europejską i Europolem nad usprawnieniem wspólnych działań dotyczących monitoringu i środków redukcji podaży.

Kwestie rozumienia badań rynku oraz rozwoju wskaźników w tym zakresie są również ważnymi zagadnieniami Europejskiego Planu Działań Narkotykowych.

Czyli w zakresie podaży ciężar przeniesiono raczej na Komisję i Europol?

Europol jest przede wszystkim agencją operacyjną, zatem jego działania są skupione na ograniczaniu podaży. Centrum to agencja informacyjna, jednak badania naukowe są istotne również dla działań Europolu. Współpracujemy blisko nad poprawą badań statystycznych, które są ważne w ocenie rynku w dłuższym okresie, choć raczej nie są używane w działaniach operacyjnych. Obie agencje są wspólnie odpowiedzialne za system wczesnego ostrzegania UE.

Czy przewiduje pan wprowadzenie nowych priorytetów Centrum na najbliższe lata?

Za strategię odpowiedzialny jest zarząd EMCDDA. Jest jednak widoczne, obok potrzeby zbalansowania badań po stronach popytu i podaży, zwiększenie nacisku na rozpoznanie i dystrybucję dobrych praktyk oraz opartych o dowody programów.

Innymi istotnymi zagadnieniami będą informacja o nowych trendach używania narkotyków oraz monitoring europejskich działań w odpowiedzi na te trendy.

Państwa UE stale badają sytuację narkotykową, a zasada „oparcia o dowody naukowe” jest podstawowym wyznacznikiem działań w polityce. Czy napotkał pan przypadki nadużycia lub słabe strony ściśle naukowego podejścia do problemu narkotyków?

Zadaniem EMCDDA jest wspieranie dyskusji opartej o dowody naukowe poprzez zapewnienie neutralnej oceny tych dowodów. Zdecydowanie popieramy takie podejście, ponieważ buduje one dobrze poinformowaną i racjonalną debatę polityczną. Jest oczywiste, że do naszych zadań nie należy uprawianie polityki, a decydenci kierują się wieloma czynnikami.

Równie skomplikowaną kwestią jest ocena dostępnych danych. Złotym standardem w nauce jest uzyskanie spójnych informacji z dobrze skonstruowanych badań kontrolowanych. Takie badania są kosztowne i często niewykonalne dla niektórych złożonych zagadnień napotykanych w sferze polityki narkotykowej. Dlatego część dostępnych danych ma tylko ogólny charakter, a proces podejmowania decyzji jest bardziej pragmatyczny.

Czy może się zdarzyć, że nie da się naukowo udowodnić jakiegoś faktu?

Wydaje mi się, że to odnosi się do wspomnianych trudności w badaniach dotyczących złożonych zagadnień społecznych. W rzeczywistości musimy często oceniać koszty i korzyści różnych posunięć, wykorzystując niedoskonałe dane. To jednak podkreśla potrzebę wysokiej jakości badań oraz prowadzenia dobrego monitoringu.

Komitet Naukowy rekomenduje „poszukiwanie innowacyjnych metod badań, wykorzystujących nowe technologie”. Czy w najbliższym czasie pojawią się nowe rozwiązania, np. dotyczące problemu „narkotyków projektowanych”1Narkotyki projektowane, designer drugs, potocznie zwane dopalaczami – produkty (najczęściej pochodne fenetyloaminy lub amfetaminy) zawierające substancje psychoaktywne, których struktura została celowo zmodyfikowana, aby nie można ich było zaliczyć do środków kontrolowanych przez Ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.?

EMCDDA rozwija metodologię internetowych badań dostępności narkotyków. Wspieramy również prace w zakresie badania ścieków komunalnych, które również jest innowacyjnym podejściem monitorowania sytuacji narkotykowej.

Jeszcze w kwestii dowodów – czy mógłby pan wskazać najbardziej szkodliwy mit lub trend w polityce narkotykowej?

Muszę stwierdzić, że nie mam wystarczających danych, aby odpowiedzieć na to pytanie. Patrząc z drugiej strony, w UE odnotowano duży postęp w walce z wirusem HIV wśród użytkowników iniekcyjnych, poprzez działania, których ważnym elementem jest leczenie substytucyjne.

Jeśli wziąć pod uwagę niektóre państwa graniczące z Unią, widać poważny problem rozprzestrzenienia HIV wśród użytkowników narkotyków oraz działania rządów, które nie zawsze idą w parze z dowodami naukowymi.

W ostatnim raporcie rocznym EMCDDA dość poważnie przedstawia się problem konopi. Poziom zapotrzebowania na leczenie jest tu drugi po opiatach, jednak zagrożenia związane z tymi dwoma substancjami nie wydają się porównywalne. Co można wyczytać z tych danych?

Poziom problemowego używania cannabis lub uzależnienia od tego środka pozostaje zrozumiany w niewielkim stopniu. Pracujemy z grupą państw członkowskich nad poprawą tej sytuacji.

Ujmując problem bardziej ogólnie, szkody, które mogą powodować narkotyki, są rozpatrywane na dwóch poziomach: jednostkowo i w populacji. Stąd popularność występowania danej substancji jest ważna z punktu widzenia szerszej oceny szkód. Zażywanie heroiny oraz przyjmowanie narkotyków dożylnie są postrzegane jako najbardziej szkodliwe formy zachowań, jednak występują one bardzo rzadko.

W niektórych państwach wskaźnik zapotrzebowania na leczenie (Drug Targeting Index, DTI) z powodu cannabis wzrósł nawet o 500% w ciągu dekady. W monografii nt. konopi z 2008 r. niemieccy badacze stwierdzają, że liczby te są odbiciem wzrostu rozpowszechnienia narkotyku i uzależnień. Inny artykuł, którego jest pan współautorem, prezentuje ostrożniejszą ocenę, nie łącząc bezpośrednio liczby zgłoszeń z pojawieniem się problemów. Czy sytuacja rzeczywiście się zmieniła?

Na DTI wpływa wiele czynników, w tym dostępność i atrakcyjność usług oraz możliwości np. przymusowego lub motywującego skierowania na leczenie. Wskaźnik obejmuje przede wszystkim pomoc fachową, podczas gdy w niektórych krajach użytkownicy mogą szukać porad w innych punktach, np. podstawowej opieki zdrowotnej. Na skomplikowany obraz zapotrzebowania na leczenie składają się dostępność i atrakcyjność ofert, ale też system prawny i metody badawcze.

Z drugiej strony, nawet uwzględniając te czynniki, stwierdzono wzrost liczby osób własnowolnie szukających pomocy – choć sytuacja wydaje się w pewnym stopniu stabilizować.

A jak odnieść się do umieszczenia konopi, w związku z rosnącą potencją THC, pomiędzy „twardszymi” narkotykami?

EMCDDA wydało niedawno broszurę poświęconą potencji cannabis. Choć mógł nastąpić wzrost przeciętnej mocy w średnim okresie, fakt ten często jest przeceniany. Zawartość THC pozostaje względnie stała od kilku lat. Konopie o wysokiej potencji są i w pewnym stopniu zawsze były dostępne. Obecnie mogą mieć większy udział w rynku. Nadal jednak, zważywszy na liczbę czynników kształtujących model używania (częstotliwość i wielkość dawek, czas i techniki używania itp.) nie jest jasne w jakim stopniu, jeżeli w ogóle, ma to wpływ na użycie i związane z nim problemy.

Nadal jednak jest to zagadnienie z naukowego punktu widzenia złożone i istnieją pewne dowody, że przynajmniej niektóre rodzaje konopi o wysokiej potencji mogą mieć wyższą szkodliwość dla zdrowia publicznego.

Dostępne wyniki badań cannabis, zarówno dotyczących szkód, jak i leczenia, wydają się nieostre. Co jest największym problemem w badaniu tej substancji?

Cannabis to najczęściej narkotyk eksperymentalny i stosunkowo niewielka liczba osób, które go próbują, używa go później w sposób regularny i rzadko kontynuuje po wejściu w wiek dorosły.

Są dobrze opisane wzory używania cannabis, szczególnie intensywnego. W UE jest duża liczba intensywnych użytkowników tej substancji i to przede wszystkim oni stanowią grupę, która nas interesuje. Nadal jednak wśród osób używających cannabis chroniczne lub długoterminowe jego stosowanie jest zjawiskiem stosunkowo rzadkim, w porównaniu z tymi, którzy używają innych narkotyków, jak np. heroina, dla której niekontrolowane i długookresowe używanie jest bardzo częste.

Poza tym mamy świadomość, że stosowanie konopi, zwłaszcza przez osoby młode, może być związane z szerokim spektrum problemów, obejmującym socjalizację i naukę.

Wydaje mi się też, że coraz częściej uznaje się, iż używanie konopi może zwiększyć ryzyko rozwinięcia problemów zdrowia psychicznego u osób, które są na nie szczególnie podatne.

Konopie są również popularne w mieszanym modelu używania, który coraz częściej traktuje się jako najważniejszy współczesny problem.

Rzadko się zdarza, aby ktoś używał tylko jednej substancji, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę również legalne środki psychoaktywne, takie jak alkohol. Obserwujemy tutaj wiele różnych wzorów używania. Niektóre kombinacje występują ze względów praktycznych – np. użytkownicy stymulantów mogą częściej stosować środki uspokajające, aby zasnąć lub zredukować nieprzyjemne skutki odstawienia.

Wydaje się, że inne kombinacje są warunkowane kulturowo lub powtarzają się w określonych sytuacjach. Oczywistym przykładem jest tutaj tytoń i alkohol, ale często spotyka się również spożywanie razem alkoholu i cannabis, a w niektórych grupach kokainy i heroiny.

Osoby pracujące w terapii narkotykowej wskazują, że zarówno alkohol, jak i kokaina mogą być dość częstym problemem u osób uzależnionych od heroiny i komplikować leczenie.

A czy jest jakaś cecha wspólna użytkowników substancji mieszanych?

Ludzie na ogół używają więcej niż jednej substancji. Jest to bardzo skomplikowany problem i, jak już mówiłem, trudny z terapeutycznego punktu widzenia. Wiemy, że osoby eksperymentujące z różnymi substancjami w młodym wieku są bardziej narażone na wystąpienie problemów w późniejszym życiu.

Z drugiej strony w coraz większym stopniu rozumiemy, jak nadużywane substancje oddziałują na mózg i powodują uzależnienie – i w tym wypadku rozróżnienie substancji nie gra tak dużej roli.

Na konferencji z okazji opublikowania raportu rocznego EMCDDA zalecał pan dużą ostrożność w ocenie skuteczności leczenia uzależnienia od konopi. Skąd taka ocena i jakie wskaźniki powinno się stosować oprócz częstotliwości i wielkości dawek?

Udowodniono skuteczność niektórych z tych programów, jednak trudno jest ocenić ich efektywność. Istnieje mocna metodologia badań skuteczności leczenia, trudność polega jednak na doborze jednorodnych grup odpowiednich dla przeprowadzenia próby.

Powiedziałbym, że żadna metoda nie została tu uznana za złoty standard. Z pewnością mamy lepiej wypracowane koncepcje w innych dziedzinach, np. dla leczenia uzależnienia od opiatów, choć pojawiły się obiecujące i ciekawe inicjatywy.

Jakiego rodzaju?

Ciekawym przykładem są niektóre krótkie interwencje, dostarczane niekiedy przez Internet. Założeniem tego rodzaju działań jest niski koszt i wysoka dostępność. Ich praca opiera się często o proces samooceny, wspomagający obserwację i zrozumienie własnych zachowań przez użytkownika oraz zwiększający motywację do zmian.

Krótkie interwencje kierowane są głównie do odbiorców, których problem nie ma charakteru chronicznego. Dla osób, których problem jest bardziej zaawansowany, może być wymagane bardziej intensywne podejście. Np. u młodych ludzi z wieloma problemami narkotyki mogą być tylko jednym z zachowań ryzykownych i dla nich potrzebne jest bardziej złożone, całościowe podejście.

Na koniec chciałbym zapytać o sytuację lecznictwa w państwach Europy Centralnej i Wschodniej, gdzie cały czas problemem jest niedobór programów substytucyjnych. Jakie sygnały docierają z tych państw do Centrum?

W Polsce osiągnięto pozytywne wyniki dotyczące rozpowszechnienia HIV wśród użytkowników narkotyków.

Sytuacja leczenia opiatów w Europie Wschodniej powinna być rozpatrywana w kontekście historycznym. W państwach zachodnich jest to już dość stary problem epidemiologiczny, natomiast do innych części Europy dotarł on nieco później i odpowiednio później rozwinęła się pomoc uzależnionym. W niektórych częściach Europy Wschodniej programy substytucyjne mogą budzić opór społeczny. Jednak wydaje mi się, że są one coraz powszechniej, wraz z prewencją i innymi rodzajami interwencji, postrzegane jako części całościowego podejścia do problemu.

W Wielkiej Brytanii zajmował się pan m.in. problemem leczenia uzależnienia od opiatów. Czy tam również występowały takie trudności?

Tak, w latach 80. występowały podobne problemy, ale z czasem okazało się, że polityka, której efektywność można wykazać, zyskuje również poparcie społeczne. Podobnie jak HIV, heroina była kojarzona z przestępczością uliczną, a leczenie okazało się skuteczne w zmniejszaniu jej wśród osób uzależnionych.

Jak długo trwało wprowadzanie zmian?

Zmiany następowały stopniowo. Dwie rzeczy szczególnie wpłynęły na opinię społeczną i polityków: ograniczenie rozpowszechnienia HIV, powszechnie znanego zagrożenia, oraz stale powiększająca się baza badań, zwłaszcza dotyczących poprawy stanu zdrowia, które pomagały zrozumieć zagadnienie.

Obecnie toczy się debata i rośnie zainteresowanie wynikami leczenia i długoterminowych rehabilitacji. Dotyczy proporcji osób leczących się długoterminowo, które mogą powrócić do regularnego funkcjonowania w społeczeństwie. Oczywiście sytuacja ekonomiczna, widoczna w znacznej części Europy, komplikuje sprawę, zważywszy na trudności w zdobyciu środków na usługi terapeutyczne i pracę.

Dziękuję za rozmowę.

Przypisy

  • 1
    Narkotyki projektowane, designer drugs, potocznie zwane dopalaczami – produkty (najczęściej pochodne fenetyloaminy lub amfetaminy) zawierające substancje psychoaktywne, których struktura została celowo zmodyfikowana, aby nie można ich było zaliczyć do środków kontrolowanych przez Ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.