Zbigniew Maj, Tomasz Kowalewicz

Postawy i opinie na temat prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków

2 lutego 2013  

W grudniu 2008 roku na zlecenie Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii zrealizowano program badań jakościowych, który miał określić stosunek ludzi młodych – bywalców dyskotek i imprez klubowych – do kwestii prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków.
Założenia programu, struktura badań.

Głównym celem zrealizowanego programu badawczego było dokonanie diagnozy sposobu myślenia na temat prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków i wzorów zachowań uruchamianych w tej sytuacji.

Badania koncentrowały się na zebraniu opinii na temat prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków, bycia pasażerem w samochodzie prowadzonym przez kierowcę pod wpływem narkotyków oraz bycia biernym świadkiem tego typu sytuacji – zbierano argumenty usprawiedliwiające oraz krytykujące te zachowania. Respondenci byli proszeni o podanie pomysłów działań – własnych i najbliższego otoczenia – mających na celu redukcję zjawiska jazdy samochodem pod wpływem narkotyków. Testowany był stosunek badanych do potencjalnej kampanii społecznej. Diagnozowano generalne, aprioryczne nastawienie do przekazu perswazyjnego, testowano projekt spotu telewizyjnego mającego przeciwdziałać jeździe samochodem po użyciu narkotyków.

Badania zostały zrealizowane metodą zogniskowanych wywiadów grupowych (FGI). Objęto nimi 91 osób w wieku 16–26 lat, uczestniczących w klubowych/dyskotekowych imprezach nie rzadziej niż raz w miesiącu: uczniów w wieku 16–18 lat i młodych dorosłych aktywnych zawodowo, w wieku 20-26 lat. Te dwie kategorie respondentów były badane w dużych miastach oraz w miasteczkach (gdzie nie ma możliwości skorzystania z komunikacji miejskiej w celu powrotu do domu po imprezie). Trzecią kategorią respondentów byli studenci w wieku 19–24 lata, mieszkańcy dużych miast. Około 50% pełnoletnich badanych stanowiły osoby na co dzień prowadzące samochód.

W sumie zrealizowano 10 zogniskowanych wywiadów grupowych (w Katowicach, Łodzi, Konstantynowie i Ostrowcu Świętokrzyskim).

Ryzyko uświadamiane: może być bardzo źle

Jazda po zażyciu narkotyków jest – zdaniem uczestników dyskusji – niebezpieczna. Dla jednych trochę bardziej, dla innych trochę mniej, a dla większości tak samo niebezpieczna jak jazda po wypiciu alkoholu. Niebezpieczeństwo jazdy po alkoholu jest dla wszystkich jednoznaczne i oczywiste, bowiem oparte na pewnej uznanej, zewnętrznej, zobiektywizowanej wiedzy. Ciąg skojarzeniowy alkohol – samochód – zagrożenie jest automatyczny. W odniesieniu do narkotyków, w potocznej, grupowej świadomości młodych bywalców dyskotek i imprez klubowych tego automatyzmu nie ma. Nie ma uznanego, niepodważalnego kanonu zobiektywizowanej wiedzy na temat niebezpieczeństw związanych z prowadzeniem po narkotykach. Uczestnicy dyskusji przywoływali doświadczenia własne i swoich znajomych, porównywali swój stan po wypiciu trzech piw i po zażyciu trzech pigułek, oceniali kombinacje rodzajów narkotyków z wielkością dawek i snuli na ten temat różne „prywatne” teorie. Kokaina nie jest, zgodnie z tymi teoriami, niebezpieczna, bo zwiększa koncentrację, pobudza i energetyzuje. Podobnie amfetamina. Niebezpieczna może być marihuana – bo „przymula” i rozleniwia. Po halucynogenach widzi się to, czego nie ma, a nie widzi tego, co jest – są bardzo niebezpieczne. A na koniec i tak wszystko zależy od wielkości dawki. W efekcie większość uczestników dyskusji dochodziła do wniosku, że prowadzenie po narkotykach może być tak samo lub nawet bardziej niebezpieczne niż prowadzenie po alkoholu. Główne zagrożenie ze strony narkotyków polega na nieprzewidywalności ich działania oraz wywoływanych zmianach świadomości: „Po alkoholu nie panujesz nad kierownicą, po narkotykach nie panujesz nad sobą”. Przy czym niebezpieczeństwo jazdy po narkotykach to wniosek wymagający wcześniejszego zastanowienia, a nie – jak w wypadku alkoholu – gotowa wiedza, automatycznie sterująca zachowaniem.

Mimo tej pewnej niejednoznaczności, prowadzenie po narkotykach uchodzi za niebezpieczne, ponieważ z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem sprowadza zagrożenie na prowadzącego, pasażerów i osoby postronne, zwykle nazywane „niewinnymi” dla odróżnienia od świadomych uczestników.

Bezpośrednie szkodliwe skutki prowadzenia po narkotykach, znane młodym ludziom, to ryzyko natrafienia na patrol policji wyposażony w narkotesty oraz wszelkie szkody możliwe w ruchu drogowym: kolizje, stłuczki, wypadki, uszkodzenie samochodu oraz natychmiastowe następstwa tych szkód – szkody materialne, obrażenia, ranni, ofiary śmiertelne, a także skutki bardziej długofalowe – utrata prawa jazdy, straty finansowe, więzienie, utrata reputacji, kalectwo, wyrzuty sumienia, jeśli zrobiło się komuś krzywdę, a w konsekwencji własne „złamane życie”. Prawie wszystkie te czarne scenariusze, jako możliwy finał jazdy po narkotykach, są obecne w świadomości młodych ludzi i wymieniane beznamiętnie, jak kolejne pozycje z jakiegoś katalogu. Jedynie możliwość krzywdy wyrządzonej innym – współpasażerom, a szczególnie „niewinnym” przechodniom i ludziom jadącym w innych samochodach – porusza wyobraźnię uczestników dyskusji, a spodziewane obciążenie sumienia zyskuje w ich wypowiedziach wymiar niemalże tragiczny.

Zagrożenie „niewinnych” jest największym, w oczach młodych ludzi, grzechem osoby kierującej samochodem pod wpływem narkotyków i główną przyczyną, dla której jest to zachowanie nie tylko nieakceptowane, ale wręcz ostro potępiane.

Stąd też z prostego rachunku możliwych negatywnych skutków wynika, że pasażer ryzykuje mniej niż kierowca. Owszem, prawdopodobieństwo uczestniczenia w kolizji czy wypadku przez pasażera jest dokładnie takie samo jak kierowcy. Również może doznać obrażeń czy nawet stracić życie, ale nie on zapłaci mandat, nie on straci prawo jazdy i pójdzie do więzienia, nie jego samochód zostanie rozbity i nie on będzie płacił odszkodowania. A przede wszystkim to nie będzie jego wina, nie jego sumienie zostanie obciążone możliwymi tragicznymi skutkami ponoszonymi przez ofiary kolizji.

Jazda po narkotykach – zjawisko w zasadzie nagminne

Powrót z dyskoteki, a czasem również już dojazd na imprezę, to najczęstsza sytuacja, w której młodym ludziom zdarza się wsiadać do samochodu po narkotykach, zazwyczaj w roli pasażera. Zdarza się poza tym awaryjna „konieczność” pojechania po środki odurzające, jeśli ich zabrakło, także jeżdżenie ze znajomymi, którzy narkotyki biorą na co dzień i również na co dzień jeżdżą po ich zażyciu. Młodzi ludzie wpadają też spontanicznie na pomysł przejażdżki po osiedlu dla dodatkowej frajdy po wspólnym zażyciu narkotyków.

Zażywanie narkotyków, zaraz po piciu alkoholu, należy do stałych, niezbywalnych i obowiązujących elementów stylu zabawy na dyskotekach i imprezach klubowych. Bez alkoholu i narkotyków nie ma dobrej zabawy i uczestnictwo w imprezie traci sens.

Wspólny przyjazd na zabawę samochodem oraz późniejszy powrót również należą do rytuału. Impreza nie zaczyna się i nie kończy wraz z przekroczeniem progu lokalu. Zaczyna się od zabierania znajomych do samochodu, a kończy po rozwiezieniu ich do domów.

Powroty samochodem po zażyciu narkotyków obserwowane są po każdej dyskotece. Zawsze można zobaczyć co najmniej kilka osób pod widocznym wpływem narkotyków lub wcześniej widzianych, jak zażywają, którzy wsiadają do samochodu i jadą do domu lub na kolejną imprezę. Towarzyszą im znajomi, znajdujący się w co najmniej takim samym stanie odurzenia.

Przekonanie o powszechności zjawiska oparte jest jednak bardziej na przeświadczeniu niż obserwowanych zachowaniach. Branie narkotyków na imprezach jest powszechnym zjawiskiem. Stąd przypuszczenie, że skoro wszyscy biorą, a jakoś muszą wracać do domu, to korzystają z samochodów, których pod dyskoteką jest pełno i którymi po imprezie odjeżdżają.

Dylematy i decyzje

Sytuacja decyzyjna powrotu z dyskoteki samochodem jest zdecydowanie asymetryczna, nawet po zażyciu narkotyków – znacznie łatwiej wsiąść do samochodu, niż tego nie robić. Przeciwko powrotowi w inny sposób niż samochodem przemawia cały szereg czynników:

Problem, co zrobić z samochodem? Pozostawienie samochodu pod dyskoteką jest niebezpieczne – można go już nie znaleźć następnego dnia, albo znaleźć bez kół, radia i przynajmniej jednej szyby. Poza tym samochód jest potrzebny, a zostawiając go, trzeba wracać po niego nazajutrz.

Problem, jak wrócić? W środku nocy lub wczesnym rankiem nie ma innego dogodnego dojazdu. Środki komunikacji miejskiej nie kursują, taksówka jest droga.

Przyjechaliśmy razem, to powinniśmy wracać razem. Tak będzie przyjemniej i zabawniej. Impreza się jeszcze nie skończy.

Wszyscy są rozbawieni, ale i zmęczeni. Samochód jest wygodny i natychmiast dostępny. Rezygnacja z jazdy samochodem zmusza do zastanawiania się, organizowania czegoś innego, umawiania się z innymi – psuje się atmosfera zabawy.

Nie można przystać na to, żeby prowadził ktoś, kto nie pił ani nie brał, bo obowiązuje zasada, że samochód prowadzi właściciel. A poza tym trudno przypuszczać, że znalazłby się ktoś, kto ma prawo jazdy i nie brał środków odurzających ani nie pił alkoholu.

Przeciwko powrotowi samochodem po narkotykach przemawia tylko jedno – to może być niebezpieczne.

Decyzja jest łatwa. Przykrości związane z pozostawieniem samochodu są dobrze znane, pewne i natychmiastowe. Niebezpieczeństwo tylko wyobrażone i tylko w niewielkim stopniu prawdopodobne oraz odległe w czasie. Decyzję jazdy samochodem ułatwia atmosfera zabawy, stymulujący wpływ narkotyków i wysoka pozycja towarzyska tego, kto niezależnie od okoliczności „bezpiecznie” odwozi swoich znajomych do domu.

Ryzyko postrzegane: to nic groźnego, nikomu nie dzieje się krzywda

Świadomość możliwych negatywnych skutków jest powszechna i dobrze ugruntowana. Również kierowcy, wsiadający po narkotykach do samochodu, zdają sobie dokładnie sprawę, czym ryzykują – co grozi im, pasażerom oraz ludziom przypadkowym. Teoretyczne konsekwencje są znane, jednak prawdopodobieństwo ich wystąpienia oceniane jest jako minimalne. „Pełno ludzi jeździ po narkotykach (tak podsumowała to jedna z osób uczestniczących w dyskusji), a jakoś nie słyszy się o wypadkach pod wpływem narkotyków”. I ta konstatacja wydaje się decydująca, co potwierdzają liczne badania, zgodnie z którymi większy wpływ na decyzję ma ocena poziomu prawdopodobieństwa niepomyślnego przebiegu wypadków niż rozmiary ewentualnego nieszczęścia. A zarówno wiedza, jak i poglądy skłaniają młodych bywalców dyskotek do oceny prawdopodobieństwa wypadku pod wpływem narkotyków jako niewielkiego.

W trakcie spotkań prezentowana była historia opowiadająca o grupce młodych ludzi zamierzających – pod ewidentnym wpływem narkotyków – wrócić samochodem z imprezy. Uczestnicy dyskusji odpowiadali na pytanie, jak ta historia skończyłaby się, gdyby był to spot telewizyjny przestrzegający przed jazdą po użyciu narkotyków. Wyobrażenia uczestników dyskusji pokazały przepaść między oczekiwaniami co do filmu (przewidywano różne czarne scenariusze, bo spot powinien mieć walor dydaktyczny) a wyobrażeniami dotyczącymi rzeczywistości. W „normalnym” życiu bohaterowie spokojnie i bezpiecznie wróciliby do domu lub pojechali na kolejną imprezę. Jedynym realnym zagrożeniem, z jakim musi się liczyć osoba prowadząca samochód po zażyciu narkotyków jest – zdaniem uczestników dyskusji – policyjna kontrola i związane z nią nieprzyjemności w wypadku pozytywnego wyniku narkotestu. I to ryzyko jest jednak niewielkie, ponieważ policja – taki jest dominujący pogląd – nie ma wystarczającej ilości narkotestów, a jak już ma, to niechętnie ich używa.

Możliwe pola działania – skończyć z bezkarnością

Niezależnie od osobiście szacowanego ryzyka, samo zjawisko prowadzenia samochodu po narkotykach postrzegane jest jako groźne i zasługujące na przeciwdziałanie. Normy grupowe i zwyczaje towarzyskie skutecznie blokują jakiekolwiek formy aktywności samym uczestnikom dyskotek i imprez klubowych. Ich jedynym możliwym działaniem jest organizowanie sobie na własną rękę alternatywnych sposobów wyjazdów i powrotów, co wiąże się z koniecznością wycofania się z części życia towarzyskiego. Nie mają natomiast żadnych sposobów zapobieżenia, by ktoś inny nie siadał po narkotykach za kierownicą lub też nie wsiadał jako pasażer do samochodu prowadzonego przez kierowcę, który brał narkotyki.

Jedynym możliwym i przez wszystkich akceptowanym, a nawet gorąco postulowanym, rozwiązaniem, jest zacieśnienie i zwiększenie skuteczności kontroli policyjnej. Młodzi ludzie, bywalcy dyskotek, domagają się większej kontroli: wyposażenia policji w narkotesty, przeszkolenia jej i zmotywowania do działania, a także zaostrzenia kar za jazdę pod wpływem narkotyków. Inaczej mówiąc, powodem powszechności jazdy po narkotykach jest przede wszystkim bezkarność tego rodzaju zachowań. Bezkarność jazdy po narkotykach, w porównaniu z jazdą po alkoholu, prowadzi do paradoksalnych sytuacji – zdarza się, że osoba umówiona wcześniej jako ta, która odwiezie towarzystwo, nie pije alkoholu, ale w zamian za to bierze narkotyki, żeby „jakoś się bawić” i potem „bezpiecznie” porozwozić towarzystwo i wrócić do domu.